Droga ku Slow Fashion, czyli zakupowe podsumowanie I kwartału 2016 roku

W styczniu (we wpisie TUTAJ) pisałam Wam o moich wnioskach po przeczytaniu książki o Slow Fashion i o moich planach zakupowych. Pamięć bywa ulotna, więc postanowiłam sobie przypomnieć i zderzyć z rzeczywistością wnioski, jakie wtedy wyciągnęłam. Będzie podsumowanie mojej listy zakupów, a także rozliczenie z grzechów, bo nie wszystkie zakupy były trafione.


Plany, a rzeczywistość
  • 1. Zostawianie ubrań na specjalną okazję - teoretycznie odeszłam od tego, staram się nosić wszystko to, co mam w szafie, ale białą koszulę, o której pisałam Wam TUTAJ, odwiesiłam na sam koniec szafy, bo ma być na specjalne okazje
  • 2. Akcja 2-miesięczny odwyk od zakupów- właściwie, to jej nie podjęłam
  • 3. Zapisywanie wszystkich wydatków - zapisywałam je przez dwa miesiące i okazało się, że wydajemy bardzo dużo pieniędzy, a spory procent w wydatkach stanowią różnego rodzaju rachunki i wydatki na żywność - obecnie nie prowadzę takiego zestawienia, bo wyniki są przerażające
  • 4. Stworzenie swojej bazy, uniformu- jeszcze sama nie wiem co będę nosić wiosną, bo nie umiem się przestawić na nowy sezon, dla mnie wciąż jeszcze nie jest wystarczająco ciepło, żeby przestawić się na wiosenno-letnie rzeczy
  • 5. Planowanie zakupów - mając na uwadze listę zakupów , o której pisałam - TUTAJ starałam się zaopatrzyć w klasyki, - w ostatnim czasie poszalałam z zakupami torebek - kupiłam dwie listonoszki w Pepco, pisałam o nich TUTAJ i zaczynam mieć wątpliwości, czy to był dobry zakup, gdyż razem dałam za nie 60zł, a w sumie mogłam coś dołożyć i miałabym jedną, ale fajniejszą torebkę. Skusiło mnie to, że jedna torebka kosztowała 29 zł, a to tak ładnie brzmi, a w sklepie byłam zaraz po wypłacie - torebka z naszywkami z ZARY, pisałam o niej TUTAJ, to była „miłość o pierwszego wejrzenia”, dawno żadna rzecz tak bardzo mi się nie podobała, choć była dość droga- 119 zł, to był to mój najlepszy zakup w ostatnim czasie- jestem z niej bardzo zadowolona
  • 6. Pozbywać się ubrań, co do których mam wątpliwości - na początku podczas porządków w szafie wiele rzeczy odkładałam z powrotem na wieszak i dawałam im drugą szansę, ale uznałam, że to jednak nie ma sensu i obecnie jestem bezwzględna- jeśli nie czuję się w czymś bardzo dobrze i mam co do danej rzeczy wątpliwości- najpierw odkładam ją na bok, dając sobie chwilę na zastanowienie, a potem wędruje na stertę z rzeczami na wyprzedaż szafy  - trochę zdjęć już zrobiłam i na koniec miesiąca planuję dużą wyprzedaż szafy :)
__________________________
 Lista zakupów ubraniowych - edycja ze stycznia 2016
1. Czarna spódniczka - +
2. Czarne spodnie- +
3. Biała klasyczna koszula- +
4. Białe buty sportowe- +
5. Koronkowe topy- jeszcze nie znalazłam odpowiednich
6. Czarne klasyczne szpilki na niskim obcasie- +
7. Cielisty biustonosz- +
8. Spódniczka- +

Muszę powiedzieć, że poszło mi całkiem nieźle i wiele rzeczy z powyższej listy już znalazło się w mojej szafie. Teraz trzeba pomyśleć o uzupełnieniu tej listy o rzeczy wiosenno-letnie, ale takiej listy jeszcze nie zrobiłam....

Jak to wygląda u Was? 
Co jest na Waszej wiosennej liście zakupów?

Słowa kluczowe: książka slow fashion modowa rewolucja Joanna Glogaza opinia blog, książka na prezent dla koleżanki przyjaciółki siostry, lista zakupów ubraniowych 2016 blog , książka dla fanów mody, pomysł na prezent dla kobiety, recenzje książek blog, Marcelka Fashion and Lifestyle blog lifestylowy, książka blogerki refleksje po przeczytaniu książki slow fashion , blogerki piszą książki książka blogerki Joanna Glogoza z bloga styledigger , poradnik modowy napisany przez blogerkę modową blog, książka dla modoholiczki książka kupuj mniej wyglądaj lepiej,

Komentarze

  1. Ja muszę kupić jakieś klasyczne ubrania bo ciężko z tym u mnie :D Jeszcze chciej listy nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi udało się dokupić klasyki, wiadomo, że zawsze coś jeszcze by się przydało, ale ogólnie bazę już zbudowałam :))

      Usuń
  2. Szkoda, że nie podjęłaś wyzwania niekupowania ubrań, tym bardziej że tak podkreślałaś w postanowieniach noworocznych kwestię "ograniczenia ilości przedmiotów w szafie". Wybacz bezpośredniość, ale z takim "lenistwem" trzeba walczyć ;) uczciwie spróbować, choćby od dzisiaj, żeby po miesiącu z czystym sumieniem stwierdzić "to nie dla mnie". To przecież tylko ubrania! Zdziwisz się, ile czasu i pieniędzy można zaoszczędzić (i odłożyć, na przykład, na wakacje) i jak dobrze można się z tym czuć. Podjęłam takie "wyzwanie" w odniesieniu do ciuchów, przez trzy miesiące nie kupowałam absolutnie nic (proste - nie chodzę po sklepach, nie buszuję po internecie) i... coś czuję, że mi tak zostanie na dłużej. Mam dużo rzeczy w szafie i nie widzę potrzeby kupowania kolejnej sukienki, bluzki, pary spodni, tylko dlatego, że jest w kolorze, który mi się nagle spodobał, czy dlatego, że jest na przecenie. Spróbuj, a za zaoszczędzone pieniądze ustal sobie jakąś fajną nagrodę ;)

    Zapisywać wydatki warto, są dobrym punktem wyjścia do zastanowienia się, gdzie i na czym można zaoszczędzić. Rachunki, wiadomo, tutaj nie da się z czegoś zrezygnować, ale mogą stanowić dobrego kopniaka do zwrócenia uwagi na oszczędzanie wody, rozsądne gospodarowanie ciepłem w domu. Najłatwiej chyba zaoszczędzić na telefonie, do wyboru jest mnóstwo ofert i można w nich przebierać do woli. Chyba u większości z nas jedzenie stanowi największą część wydatków - na tym, co jest dobrej jakości, nie warto oszczędzać, przecież nikt nie chce jeść śmieci. Chodzę na zakupy z listą - raz w tygodniu planuję ogólny jadłospis na tydzień - i to pozwala sporo zaoszczędzić. Inna sprawa to gotowanie w rozsądnych ilościach, zamrażanie nadwyżek (i ich regularne zużywanie), kontrola stanu lodówki (daty ważności), no i czytanie etykiet. Nic tak nie odbiera apetytu na kolejne ciasteczko, chipsy czy rzekomo zdrowy soczek z kartonu jak lektura składów. Nie jestem jakąś żywieniową fanatyczką, zawsze byłam sceptyczna (i nadal jestem) wobec "oświeconych" osób co miesiąc ogłaszających, że odkryły nowy eliksir zdrowia i młodości (bo ten poprzedni to jednak pomyłka), ale po sobie samej widzę, że warto poczytać o tym, jak się dzisiaj produkuje jedzenie i przemyśleć co i w jakich ilościach się je. Czasami drobne, ale konsekwentne zmiany mogą mieć ogromne znaczenie dla naszego zdrowia, samopoczucia i stanu portfela (zdrowe jedzenie nie musi oznaczać jedzenia drogiego).

    Naprodukowałam się, ale mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako pouczania czy wymądrzania się, a motywację do zmian, na których Ci zależy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, w tej kwestii - ograniczenia ilości rzeczy w szafie trochę poległam... Może tak jak piszesz - trochę z lenistwa.. Najgorsze jest to, że w tym miesiącu nie mogę podjąć tego wyzwania - bo po wyprzedaży szafy planuję zakupy - mam upatrzoną torebkę w Mohito ( a właściwie 3 - ale zamierzam kupić jedną) i czarne slip ony. Edit - mogę - bo te zakupy pewnie zrobię na początku maja :P
      a poważnie mówiąc to też już nauczyłam się trochę nie ulegać pokusie promocji i wyprzedaży - nie zawsze, ale widzę postęp w swoim postępowaniu,
      inna kwestia jest też taka, że swoje ubraniowe "chciejstwa" mogę realizować przez współprace blogowe, co zaspokaja moje potrzeby jeśli chodzi o nowe ciuszki :)

      Co do oszczędności na telefonie, to mam cały pakiet i wychodzimy na nim bardzo dobrze.
      Ten tygodniowy jadłospis to świetna sprawa - planuję to wdrożyć i słabo mi idzie, mam tylko zaplanowane mniej więcej w głowie i staram się pod to robić zakupy, ale wiem, że są fajne listy do zaplanowania jadłospisu na cały tydzień i zakupów, muszę się w końcu za to wziąć.

      Bardzo dziękuję za ten komentarz i wbrew ogólnemu przekazowi - odbieram go bardzo pozytywnie, takie rady są dla mnie cenne, bo nie jestem żadną specjalistką w dziedzinie gospodarowania i oszczędzania, staram się sobie radzić jak umiem, a jesli ktoś może posłużyć mi radą - to super :)

      jeśli chodzi o oszczędzanie to ja wciąż "jadę" na świnkach skarbonkach i ten system się u mnie świetnie sprawdza, plus podkonta w koncie, gdzie próbuję coś zaoszczędzać na różne cele, ale jestem też zdania, że trzeba siebie nagradzać i kupienie wymarzonej rzeczy, jako nagroda dla samej siebie za ciężką pracę daje satysfakcje - i tym oto sposobem na sam koniec wyszedł mój konsumpcjonizm :PP

      Usuń
  3. Świetny blog, warty zaglądania. :)
    Zapraszam na mój www.madameisabell.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chyba wszystko mam;p ale zapewne jeszcze coś na liste wpadnie:D
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam tak, ze jak coś kupuję to musi to być naprawdę potrzebny mi zakup, a jeśli coś mi się szalenie podoba, to wtedy muszę się czegoś pozbyć. Kilka rzeczy oczywiście mam w planie kupić, ale również czegoś się pozbędę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też staram się sezonowo pozbywać ubrań, sporo wydaję dalej koleżankom a resztę daję na wyprzedaż szafy ;)

      Usuń
  6. Ja mam problem z tym, żeby oprzeć się promocją

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie dałabym rady z takim odwykiem od zakupów, zawsze pp wypłacie muszę kupić sobie coś nowego

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tak mam, że muszę być na 100%pewna ze mi sie podoba, aby to kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakupy są zawsze najłatwiejszym punktem do zrealizowania :) Ja od kilku miesięcy naprawdę mało ubrań kupuję, nie czułam potrzeby. Teraz jednak rano zaczynam miewać dylematy co na siebie włożyć. Chyba pora zrobić przegląd szafy, a w szczególności tej z butami.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @lifebymarcelka